trzebę, w której chlebodawca znaglonym jest spożytkować ten nadmiar dzieci, aby skłonić robotników koniecznych dlań do zniżki.
I upajając się własną argumentacyą, zapominając o własnych wspomnieniach w głupiej zarozumiałości, upartej i pełnej próżności swych poglądów, nagle doszedł do wniosków osobistych.
— Mówią nam, że nie jesteśmy patryotami dlatego, że nie mamy po za sobą całego szeregu bębnów. To niedorzeczne, każdy służy ojczyźnie jak może. Jeśli biedacy dają jej żołnierzy, my dajemy jej nasze kapitały, wysiłki naszego przemysłu i naszego handlu... Wreszcie, nieprawdaż? Każdy z nas dostatecznie zna swoje interesa. Bardzo, rzeczywiście, przysłużym się ojczyźnie, jeśli zostaniemy zrujnowani, wydając dla niej natomiast na świat dzieci, które podetną nam nogi i będą przeszkodą do wzbogacenia się, zburzą wszystko, co myśmy stworzyli, dzieląc rezultat naszej pracy między siebie! Wobec naszych praw, naszych obyczajów niema innego sposobu pozostawienia trwałego majątku nad pozostawienie go dla jedynego syna... I Boże mój! to wyjście narzuca się przecież samo z siebie; taki syn jedynak to mądrość jedyna, jedyne możliwe szczęście.
Ta rozprawa z tych ust miała w sobie coś tak dziwnie bolesnego i przykrego, że wszystkich przejęło pewne zakłopotanie i zamilkli zażenowa-
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/938
Ta strona została skorygowana.