liczną, że można było nią zdobić serwisy całego nakrycia stołu.
Potem kiedy służba sprzątała od stołu, Grzegórz zyskał sobie poklask ogólny, ofiarując pannie młodej bukiet przecudnych róż białych, który dotąd ukrywał w sąsiednim krzaku, w oczekiwaniu zapewne na nieobecność ojca. Były to oczywiście róże z młyna i niezawodnie przy pomocy Tereni musiał on tam obrabować wszystkie krzaki przydrożnego ogródka. Maryanna, przeczuwając to nowe nieposłuszeństwo, chciała go złajać. Ale za to jakież to były piękne róże, ogromne, prawdziwe głowy kapusty, jak to zapowiedział! I miał racyę, mógł tryumfować, jego róże były jedynemi białemi różami a pozyskał je tak jak zyskuje chłopiec pełen rycerskości, gotów do przesadzania murów, przeskakiwania przez parkany, buntowania dziewczątek, byle tylko uwieńczyć pannę młodą w białe kwiecie.
— Zbyt są piękne — oświadczył z całem przeświadczeniem — pewien jestem, że mi i ojciec nawet nic nie powie za to.
Wszyscy zaczęli śmiać się. W tej chwili jednak Beniaminek i Wilhelm zbudzili się ze snu, dopominając o pokarm krzykiem. Nadeszła kolej na nich teraz, jak zauważono wesoło. Ponieważ starsi zjedli z takim apetytem śniadanie, słuszna przeto, aby i im podano je z kolei. A ponieważ prócz rodzinnego grona nie było nikogo więcej, załatwiono przeto rzecz całą bez wielkie-
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/941
Ta strona została skorygowana.