Strona:PL Zola - Płodność.djvu/949

Ta strona została skorygowana.

rolina pilnowała drugie, aby jej nie gryzło zbyt mocno. Gdyby nie śmiano się tak głośno, możnaby było słyszeć szmer potoku soków żywotnych, co podnosi łono ziemi, co dreszczem przejmuje wielkie drzewa w potężnem słońcu lipcowem. Ze wszech stron życie płodne niosło nasiona, stwarzało, rodziło, karmiło. I dla wieczystego dzieła wszechbytu płynął strumień mleka wieczysty po przez świat cały.

KONIEC KSIĘGI PIĄTEJ.