jednak?... A zresztą któż zechce, ktoby umiał przeprowadzić, aż do zupełnego uzdrowienia taką metamorfozę zamienienia łotra w uczciwego człowieka za pomocą pracy? Jedna istota więcej znowu rzucona na morze, w burze świata; i serce krwawiło mu się na myśl, że to on musi go potępić i skazać na tę niedolę, jakkolwiek powątpiewał z góry, by istniał dlań sposób jakikolwiek wybawienia.
— Mojem zdaniem — rzekł do Noryny — należy w tej chwili ukrywać przed nim nazwisko ojca. Później zobaczymy. Teraz obawiałbym się, aby ztąd nie wyniknęły dla wszystkich wielkie przykrości.
Ona przytwierdziła żywo.
— O! tego niech się pan nie obawia. Powiedziałam mu już, że ojciec jego umarł oddawna.
Wszystko to spadłoby mi znów na głowę a ja tak pragnę, żeby mnie zostawiono w spokoju w tym kąciku, z moim malcem!
Z twarzą zasmuconą Mateusz zastanawiał się jeszcze, nie mogąc ostatecznie zdecydować się na zupełne porzucenie tego nieszczęśliwego.
— Ja znalazłbym dla niego jakąś pracę, przecież, gdyby tylko chciał pracować. Później nieco wziąłbym go nawet do siebie na folwark, skoro już nie będę potrzebował się obawiać, że mi wniesie zgorszenie między mój ludek... Zobaczę, znam jednego kołodzieja, który znajdzie z pewnością u siebie dla niego zajęcie i napiszę ci co
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/965
Ta strona została skorygowana.