Strona:PL Zola - Płodność.djvu/976

Ta strona została skorygowana.

Kiedy Noryna domyśliła się tych wypraw bandy z różnych fanfaronad Aleksandra i Alfreda, którzy znajdowali szczególniejsze upodobanie w wywoływaniu jej zdumienia, zdjęła ją taka trwoga, że kazała przybić mocny rygiel u drzwi u siebie. I skoro tylko noc zapadła nie otwierała już nikomu, dopóki nie powiedział swego nazwiska.
Straszna ta jej męczarnia trwała już bez mała dwa lata: drżała wciąż w oczekiwaniu możliwych odwiedzin Aleksandra. Miał teraz lat dwadzieścia, przemawiał jak władca, groził jej okropną zemstą ilekroć miał odejść z próżnemi rękoma. Pewnego dnia rzucił się na szafę tak, że Cecylia nie mogła sprzeciwić się temu, zabrał z niej całą pakę bielizny, chustek, serwet, prześcieradeł, aby je sprzedać. A obie siostry nie odważyły się nawet pogonić za nim na schody, odchodząc niemal od przytomności, wylękłe, we łzach upadłszy na krzesła bezwładnie.
Zima była okropnie ciężka tego roku. Smutny dom dwóch biednych wyrobnic okupujący się tak ciągle, byłby chyba umarł z zimna i głodu wraz z tem kochanem dzieckiem, które mimo wszystko pieściły i psuły obie na wyścigi, gdyby nie zasiłki, jakie im przynosiła zawsze regularnie dawna ich protektorka, pani Angelin. Była ona dotąd jeszcze delegatką w dobroczynności i nadzorowała tak samo jak dawniej dzieci dziewczyn w tej okropnej dzielnicy Grenelle,