stanowiska. Będąc zacnym i cichym człowiekiem, zachował wygląd profesora i we wszystkiem ustępował kolegom z gabinetu. Barroux zaś miał postać okazałą. Wysoki, przystojny, wygolony, nos miał tylko nieco za mały, co psuło ogólną szlachetność rysów. Miał lat sześdziesiąt, a białe jak śnieg i kędzierzawe włosy dodawały mu teatralnej majestatyczności, z czego umiał korzystać, będąc na trybunie. Pochodził ze starodawnej paryskiej rodziny, i od urodzenia był zawsze zamożny. Rozpoczął karyerę od adwokatury, następnie za czasów Cesarstwa był dziennikarzem republikańskich opinij, a do władzy doszedł wraz z Gambettą. Uczciwy, romantyczny, doktryner i trochę głupi, lecz odważny, zacny i zapalony wielbiciel zasad Wielkiej rewolucyi. Był jednym z ostatnich przedstawicieli dawnych republikańskich idei francuzkiej burżuazyi, co wywoływało uśmiechy i drwiny ze strony młodego pokolenia dzisiejszych polityków o wilczych zębach i wilczym apetycie. Nazywali go protoplastą i zwietrzałym jakobinem.
Barroux zaś, pomimo zachowywanej powagi w obejściu i pomimo pompatycznie wygłaszanych oracyj, był człowiekiem chwiejnym, sentymentalnym i poczciwcem, płaczącym przy odczytywaniu wierszy Lamartine’a.
Rozmowę dwóch ministrów przerwało nadejście trzeciego. Monferrand, minister spraw wewnętrznych, odciągnął Barroux na stronę i szepnął mu
Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.