Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

prowizowany przytułek stał się przyczyną skandalu. Czasowi mieszkańcy, nadużywali zaufania dobroczyńcy, on zaś w swej naiwności i niewinności, o nic ich nie posądzał i nie widział okropności dziejących się pod jego dachem. Uliczne dziewczyny szukały u niego schronienia, gdy nie znalazły chwilowego kochanka. Najwstrętniejsze schadzki odbywały się pod jego bokiem, zamieniając przytułek księdza Rose, w miejsce potwornej rozpusty. Pewnego wieczora przyszła policya, poszukując wśród nocujących trzynastoletniej dziewczynki, oskarżonej o dzieciobójstwo. Powiadomiona władza duchowna rozkazała księdzu Rose zamknąć przytułek i przesiedliła go z kościoła św. Małgorzaty do dalekiej parafii św. Piotra na wzgórzu Montmartre, gdzie zajął miejsce wikaryusza. Ze strony arcybiskupstwa nie była to zupełna niełaska, lecz chęć oddalenia księdza Rose z dzielnicy, w której wszyscy go znali. Otrzymał wszakże surowe napomnienie i jak sam mówił, był pilnowany, co upokarzało go, a zwłaszcza unieszczęśliwiało, albowiem miłosierdzie swe musiał trzymać na wodzy, krył się z udzielaniem jałmużny, jak inni się kryją, dopuszczając się wzbronionych nadużyć.
Piotr wziął trzy franki podane przez staruszka, mówiąc:
— Przyrzekam ci, mój ojcze, że spełnię twoje polecenie. Bądź przekonany, iż postaram się zastąpić ciebie.