— Pójdziesz zaraz?... Natychmiast po odprawieniu mszy?... Ów biedak nazywa się Laveuve i mieszka przy ulicy des Saules, w domu z podwórzem, niedaleko ulicy Marcadet. Znajdziesz dom, chociaż nie wiem numeru... A jeżeli chcesz mi zrobić wielką przyjemność, to bądź łaskaw zdać mi sprawę ze swej wyprawy... Około godziny piątej będę w kościele św. Magdaleny... Wybieram się tam na konferencyę monsignora Martha... mojego dobrodzieja! On tyle mi okazał życzliwości!... A może i ty się wybierzesz na tę konferencyę?... Warto...
W pierwszej chwili, Piotr, zamiast odpowiedzi, zrobił giest wymijający. Monsignor Martha, biskup persepolitański, stał się potężną figurą przy boku paryzkiego arcybiskupa, odkąd zręcznością swych zabiegów wielce się przyczynił do pomyślnego zbierania składek na rzecz budującej się bazyliki Sacré-Coeur. Plan monsignora by wprost gienialny, ztąd też w dniu gdy monsignor stanął w obronie księdza Rose, uchronił go od niełaski i wydalenia z Paryża.
— Niewiem, czy będę mógł być na konferencyi — rzekł Piotr po chwili — lecz na pewno przyjdę tam, mój ojcze, by cię powiadomić o twoim protegowanym.
Wiatr dął coraz silniej, przejmując dokuczliwem zimnem obu rozmawiających. Z pustego szczytu na którym stali, mgła zdawała się być coraz gęstszą po nad Paryżem, zamieniając ol-
Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.