Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie na tem nic nie zależy! Niechaj go biorą, ja nie oponuję!
— Tem lepiej... lecz złożyłeś pan o nim bardzo niekorzystny raport.
— Prawda, zapomniałem, a raport jest rzeczywiście niekorzystny dla tego pijaka, którym się pan opiekujesz z takiem poświęceniem... Lecz wszystko zależy od sposobu widzenia... i jeżeli pan chcesz, z miłą chęcią wszystko zrobię, by panu dopomódz w załatwieniu tej sprawy.
Piotr spojrzał ze zdziwieniem na mówiącego, lecz czuł się uszczęśliwiony jego uprzejmością, chciał mu dziękować, lecz nie zdążył, bo Duthil, pochyliwszy się ku niemu, zaczął mówić cicho, w formie zwierzenia:
— Źle się pan wziąłeś do rzeczy... u baronowstwa on jest wszystkiem, ona się nie liczy... przecież musisz pan o tem wiedzieć a nawet znać przyczyny... z pewnych względów baronowa ślepo spełnia wszystko, czego mąż sobie życzy... Otóż, zamiast ją prosić o poparcie, trzeba było udać się wprost do niego... byłby pan sobie oszczędził biegania po mieście, w sprawie owego szubrawca, którego wziąłeś pod swoją szczególniejszą opiekę. Jestem przekonany, że baron byłby wszystko załatwił na miejscu, bo dziś rano był w wyjątkowo dobrem usposobieniu. Baronowa zaś, bez zająknięcia się byłaby zdania męża; zwykle tak się u nich dzieje...