Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/156

Ta strona została uwierzytelniona.

w ten sposób rzecz rozumieć! Bo nie chcąc mnie, odmawiając mi dania roli, której sobie życzę, odmawiają oni tem samem i twojemu żądaniu. Uważając mnie za niegodną, wyrządzają ci obelgę! Chyba że porozumiewasz się z tymi pami i wspólnie z nimi nazywacie mnie uliczną dziewczyną. Wszak tak?... Powiedz mi więc w oczy, że jestem prostytutką, istotą godną pogardy i niemającą prawa wystąpienia na scenie ich rządowego teatru!
Raz zacząwszy mówić, nie powstrzymywała potoku słów, które coraz wstrętniejszym doborem płynęły z tych ust prześlicznych, odnajdujących w gniewie dawne, uliczne wyrażenia, do których przywykły w pierwszej młodości. Baron wiedząc, iż wszelkie odezwanie się z jego strony tylko byłoby ją podnieciło do jeszcze ohydniejszych wyrazów, błagał ją wzrokiem a wreszcie zwrócił się z niemą prośbą w stronę Gerarda. Lecz ten, chociaż już niejednokrotnie zażegnywał wybuchające pomiędzy nimi burze, dziś obojętnym był świadkiem, czuł się znużony i chętnie byłby zasnął w fotelu.
Sylwia krótką uczyniwszy pauzę i znów powróciwszy do lodowatego tonu i sztywnej postawy, rzekła zwolna, wymierzając cios ostateczny:
— A teraz, mój kochany, dobrze sobie zapamiętaj, że jeżeli nie urządzisz się tak, bym debiutowała w teatrze Komedyi francuzkiej, to nie po-