mieszkał w Rzymie i niewiadomem było w Paryżu, co właściwie tam robił przez lat przeszło pięć. Gdy powrócił do Paryża, odrazu rozwinął nadzwyczaj energiczną działalność na rzecz propagandy. Zajmował się mnóstwem najróżniejszych interesów, ceniono go i kochano w pałacu arcybiskupim, słowem zajął stanowisko wybitne i potężne. Podziw prawdziwy wzbudził, zająwszy się gromadzeniem funduszów na budującą się bazylikę Sacré Coeur. Jakby cudem posypały się obfite składki. Dla zwiększenia dochodów w celu tak upragnionym w arcybiskupstwie, gotów był na wszystko, więc odbywał podróże, kwestował, miewał konferencye, załatwiał sprawy w ministeryum, bywał nawet u żydów i u wolnomularzy. Obecnie pragnął jeszcze rozszerzyć zakres swej działalności i pracował, w celu pojednania wiedzy z katolicyzmem, dążąc równocześnie do połączenia chrześciańskiej, wierzącej Francyi — z Francyą rebublikańską. Głosił, iż tak postępując, idzie w kierunku polityki Leona XIII, polityki zapewniającej ostateczny tryumf Kościoła nad światem.
Pomimo okazywanej sobie życzliwości, Piotr nie lubił tego człowieka. Był mu wszakże wdzięczny, iż z jego ramienia zacny ksiądz Rose został mianowany wikaryuszem przy kościele św. Piotra na wzgórzu Montmartre. Monsignor to uczynił dla uniknięcia skandalu, jaki mógł był wyniknąć, gdyby się rozeszła pogłoska, że ten stary ksiądz został skarcony i ukarany za zbytnią gorliwość
Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/180
Ta strona została uwierzytelniona.