Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/248

Ta strona została uwierzytelniona.

żałobą spowodowaną tragicznym zamachem w Paryżu. Fonsegne chciał tym sposobem przedłużyć trwanie ministeryum, które uzyskawszy na razie kilka tygodni, mogłoby skutecznie pomyśleć o zabezpieczeniu sobie dalszego istnienia.
Po odczytaniu dzienników, Wilhelm był uderzony tą mianowicie okolicznością, iż sprawca zamachu był niewykryty. Zatem Salvat nie był aresztowany i żadne na nim nie ciążyło podejrzenie! Zdawało się nawet, iż posądzenia padły fałszywie na jakiegoś młodego, wytwornie ubranego mężczyznę, którego ktoś z sąsiadów widział wchodzącego do pałacu Duvillard na chwilę przed wybuchem. Wilhelm uspokoił się jeszcze, gdy Piotr napotkał w jednym z dzienników wiadomości co do bomby podrzuconej w pałacowej bramie; mówiono, że było to proste blaszane pudełko małej objętości, jak to można było przypuszczać z odnalezionych kawałków. Wszakże koniec artykułu znów rozbudził obawy chorego, albowiem sprawozdawca twierdził, iż zważywszy na małą objętość zfabrykowanej bomby musiała ona być wypełniona wybuchowemi materyałami nieznanej dotąd siły, by sprawić spustoszenie tak wielkiej doniosłości. Należało więc zwrócić szczególniejszą uwagę na zbadanie tej nowej siły zagrażającej bezpieczeństwu publicznemu.
Około godziny ósmej nadszedł Bertheroy. Pomimo lat siedemdziesięciu, był rześki i wesoły, jak student medycyny, który korzysta ze sposob-