Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/259

Ta strona została uwierzytelniona.

iż otrzyma dla niego współpracownictwo przy mającej się drukować nowej encyklopedyi. Niespodziewanie jednak Leroi nagle umarł w swoim fotelu, podczas gdy córka wiozła go ze stołowego pokoju do sąsiedniej sypialni. Nieszczęsne kobiety nie miały pieniędzy nawet na najskromniejszy pogrzeb. Młody sąsiad odgadł całą okropność położenia i od tej chwili stał się ich powiernikiem przyjacielem i obroną.
Wilhelm i Małgorzata kochali się prawie od pierwszej chwili, gdy się ujrzeli. Pani Leroi nie poczuwała się w prawie przeszkadzania rozwinięciu się tego uczucia, albowiem gardziła niewolniczością względów i form narzucanych przez obyczaje społeczeństwa, którego moralność na fałszu się opiera. Nie poruszono więc nawet kwestyi małżeństwa i załatwienia formalności prawnych, lecz Wilhelm uważał się za męża Małgorzaty, a ona czuła się jego żoną. On miał lat dwadzieścia trzy a ona dwadzieścia, oboje byli zdrowi, silni, piękni, kochali się i, nie lękając się pracy, śmiało patrzyli w przyszłość, radując się posiadaną szczęśliwością.
Rozpoczęło się teraz nowe dla nich życie. Wilhelm przestał się widywać ze swoją matką i zerwał z nią wszelkie stosunki, lecz z działu przypadłego mu po ojcu, posiadał około dwustu franków miesięcznego dochodu. Miał więc byt zabezpieczony, tem więcej że drugie tyle zarabiał jako chemik, pomagając w laboratoryach, przy