Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.

porzucenie szczęścia, jakie znalazła w dworku Wilhelma. Szkolne wykształcenie rozwinął jej umysł a obdarzona bystrą inteligencyą dopełniała zasób posiadanych wiadomości, pragnąc wszystko wiedzieć i rozumieć. Pomimo to pełną była prostoty i szczerej, dziewiczej naiwności. Zawsze wesoła, uśmiechnięta i zadowolona, byle czem się bawiła, byle z czego umiała własnemi rękoma ubrać się do twarzy, i z wrodzonym kobiecym wdziękiem, być strojną i ponętną. Bardzo praktyczna, strzegła się marzycielstwa, a zawsze pracą zajęta zadowoloną była z życia, nie troszcząc się bynajmniej o pozadoczesność istnienia. Z rozrzewnieniem wspominała czasami o swej pobożnej matce, która, prowadząc ją do pierwszej komunii, płakała z nadmiaru szczęścia, pewna będąc, iż dokonany akt zwiąże na zawsze jej córkę z kościołem. Lecz po śmierci matki, Marya zaniechała praktyk religijnych, oddawna nie przywiązując do nich żadnego znaczenia. Rozsądek jej buntował się na samą myśl potrzeby tej moralnej policyi mającej ją strzedz od złego, uważała to za upokarzające, niedorzeczne i wprost szkodliwe dla rzeczywistego duchowego zdrowia. Doszła do tych ateistycznych przekonań z łatwością, bez wysiłku i wstrząśnień, prawie że bezwiednie jedynie siłą zdrowego rozumu, który nakazywał jej kochać życie i naturę, pracę i obowiązki. Wczeście nauczywszy się być rozważną i wymagającą względem samej siebie, czuła się silną, swobodną i zawsze