Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/302

Ta strona została uwierzytelniona.

o wielkiej brodzie spadającej na piersi, miała wyraz opryskliwy, zawzięty i pełen małostkowej pychy. Od lat trzydziestu był urzędnikiem regularnie chodzącym do biura, a wieczorem do kawiarni. Zasuszona jego postać odstręczająco podziałała na panią Teodorę, która coprędzej wymknęła się ztąd na ulicę.
Przygnębiona szła zwolna ku ulicy Marcadet, do mieszkania swego brata, mechanika Toussaint. Słabą miała nadzieję, by jej mógł dopomódz, wiedziała bowiem, że od pewnego czasu spadły nań same niepowodzenia. Toussaint liczył lat piędziesiąt, a podczas ostatniej jesieni miał atak paraliżu, skutkiem czego przez pięć miesięcy niedomagał i nie mógł chodzić do roboty. Był to spokojny, pracowity robotnik, nigdy niechodzący do winiarni. Miał troje dzieci, lecz najstarszy z synów umarł, jako żołnierz, w Tonkinie, a córka, wyszedłszy zamąż za stolarza, wyprowadziła się do Hawru; drugi zaś syn, Karol, odbywszy służbę wojskową, wrócił do Paryża i jako mechanik, chodził napowrót do dawnego warsztatu. Stary Toussaint, wyczerpawszy zasób uciułanych w ciągu całego życia pieniędzy, składanych w kasie oszczędności, rozpoczynał teraz po chorobie życie na nowo, równie biedny, jak przed trzydziestu laty, gdy młodym chłopcem stanął do roboty.
Mieszkanie małżonków Toussaint składało się z jednej tylko izby z ciemną alkową, lecz pomi-