być jego oddechem, mówiącym o wysiłku machin i ludzi zajętych znojną, wspólną pracą.
Obecnie fabryka wyrabiała przeważnie tylko bicykle. W chwili, gdy Grandidier stał się jej właścicielem, fabryka upadała, źle będąc kierowaną i wyrabiając małe motory podług starego systemu. Grandidier, nie widząc w tem żadnej przyszłości, zaniechał budowania motorów, a przeczuwając powodzenie bicyklów, związał się kontraktem ze starszym swym bratem, jednym z administratorów magazynu „Bon Marché“ i dostarczał mu wybornych bicyklów po cenie stupiędziesięciu franków. Zawiązany interes zapowiadał się świetnie, a magazyn „Bon Marché“ ogromne robił reklamy o popularnej maszynie, o niezrównanej „Lisette“, bicyklu najtańszym i najlepszym, przystępnym dla każdej kieszeni. Lecz dla puszczenia w bieg nowej fabrykacyi, Grandidier porobił znaczne nakłady i obecnie pracował na spłacenie zaciągniętej pożyczki. Blizkim był wszakże zwycięztwa, albowiem z usilnością wytężał swój umysł nad wprowadzeniem coraz to nowych ulepszeń i uproszczeń, co z każdym miesiącem zwiększało gromadzone przez niego zyski. Od pewnego czasu pracował nad wynalezieniem małego motoru, przewidując wielką przyszłość powozów mechanicznych.
Piotr, zapytawszy się o pana Tomasza Fromont, został zaprowadzony przez jednego z robotników
Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/310
Ta strona została uwierzytelniona.