wszystkie świata strony coraz natarczywiej głosili oni teraz wieść o odrodzeniu się mistycyzmu, szalone rojąc nadzieje, iż tym sposobem przyśpieszą stłumienie wiedzy! Mówiono, że monsignor Martha był wszechpotężnym, chociaż ukrytym, kierownikiem katolickiego uniwersytetu w Paryżu, a w zaufanem kółku zwierzając swe plany twierdził, iż zło jest tak oporne, że pomimo usiłowań, zaledwie trzecie pokolenie uczniów przyniesie pożądany rezultat krzewionej nauki. Lecz wtedy Kościół dobroczynne swe rządy bezpodzielnie ugruntuje we Francyi.
— Mylisz się wszakże, stryju — rzekł Franciszek — przypuszczając, że nasza szkoła Normalna ulega wpływom rządzącym w uniwersytecie katolickim. Prawda, że znajdują się pomiędzy nami wierzący, lecz ci należą do wyjątków. Nawet w wydziale filologicznym mało się ich napotyka, a większość składa się ze sceptyków, niewnikających w żadną rzecz głębiej, myślących tylko o własnej przyszłej karyerze. Są to przede wszystkiem profesorowie i już uważający się za takich, chociaż chwilami ogarnia ich wstyd ich przedwczesnej dojrzałości i, chcąc udawać młodych, a wyemancypowanych, bawią się w ironię, w krytycyzm, jak zwykle ludzie niezdolni do oryginalnej twórczości. Trudno się spodziewać, by z ich szeregu wyszedł człowiek gienialny, ów gieniusz pożądany i wyczekiwany. A może i lepiej,
Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/337
Ta strona została uwierzytelniona.