lub czarna, albo szara, stosownie do chwilowego życzenia ich samych, i potrzeby poparcia własnych ich pojęć, lub dążności. Prawdziwa młodzież spędza czas w szkołach, w laboratoryach i bibliotekach. I ta właśnie pracująca młodzież jest przyszłością, a nie młodzież hałaśliwa, politykująca i zwracająca na siebie uwagę ulicznemi manifestacyami. Lecz tych krzykaczy wszędzie widać i słychać, więc cóż dziwnego, że ogół po nich sądzi o całej młodzieży, podczas gdy w rzeczywistości najlepsza jej część pracuje w milczeniu, z zapałem oddana spełnieniu swego zadania. Takich znam najwięcej i pomiędzy nimi przestaję, wiem zatem ile jest w nich energii i niezmordowanego wysiłku, by módz w przyszłości pchnąć naprzód pochód ku światłu, by wieść dalej pracę rozpoczętą przez poprzedników i wzbogacić dorobek już osiągnięty. Niechaj im kto oświadczy, iż wiedza zbankrutowała, a ruszą tylko ramionami nad nieuctwem mówiącego, bo wiedzą oni najlepiej, że nigdy tyle serc nie płonęło miłością wiedzy, i że jej zdobycze nigdy nie były obfitszemi. By głoszone słowa o bankructwie wiedzy mogły się kiedykolwiek przyodziać w pozory prawdy, na to trzeba, by przez wielką ilość pokoleń zamknięto szkoły, zniszczono laboratorya i biblioteki, a wtedy może czasowo zapanują ciemności i wznowią się nadprzyrodzone wierzenia, będące pocieszeniem serc słabych i podporą mózgów, będących w zaniku!
Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/339
Ta strona została uwierzytelniona.