Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/361

Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Miesiąc cały już minął od czasu, jak Wilhelm schronił się do domu swego brata w Neuilly. Okaleczona jego ręka była już prawie zupełnie wyleczoną, oddawna powstał z łóżka i długie spędzał godziny w ogrodzie otaczającym rodzinny dworek. Pomimo, że pragnął wrócić do siebie na Montmartre, do rodziny i zwykłych zajęć, ociągał się i odkładał powrót z powodu niepokojących nowin, jakie czytał codziennie w porannych dziennikach. Położenie się nie wyjaśniało, pozostawiając go w ciągłej niepewności: Salvat był ogólnie posądzany, lecz dotąd policya nie pochwyciła go w swe ręce, jakkolwiek któregoś wieczoru widziano go w halach. Tymczasowo ślad był stracony, ale aresztowanie Salvata mogło nastąpić każdej chwili. A cóż stanie się gdy go pochwycą? Czy Salvat zamknie się, w milczeniu? Czy odsłoni tajemnicę pochodzenia naboju... i jakie będą tego skutki?...
Przez tydzień dzienniki zajmowały się znalezionem szydłem pod wysadzoną bramą pałacu