Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/393

Ta strona została uwierzytelniona.

ność, iż trudno któremukolwiek z nich zaufać. Z ich zaś teoryj, powstałe sekty mnożą się z dniem każdym, jedne, i to najrozsądniejsze jeszcze, mogą nas doprowadzić do dyktatorskiej samowładzy inne zaś są przeważnie oparte na niebezpiecznych utopiach. Jako wynik tych rozszalałych burz myśli ludzkiej, widzę teraz twoją anarchię, albo anarchię tych innych z twego marzenia powstałych zbrodniarzy, którzy mordem i pożogą chcą kres położyć staremu światu... Ach, przewidywałem już oddawna, że musi wyniknąć bratobójcza walka, straszliwa katastrofa walki klas, która w swem szaleństwie gotowa unieść i zgładzić owoce pracowicie otrzymane drogą pokojowego rozwoju cywilizacyi... Ach, ta okrutna walka może już jest w przededniu swego wybuchu?... Bo ileż ją zapowiada znaków! Nędza ludu, egoizm bogaczy, zbrodnie i bóle, wszystko to napiera na zbutwiały gmach społecznego ustroju, który chwieje się już i, pękającemi ścianami, zapowiada blizki swój upadek. Przed laty pojechałem do Lourdes. Chciałem na miejscu przekonać się, czy Bóg wielbiony przez ubogich umysłem, czyni dla nich cuda, mogące tłumy maluczkich zawrócić w tył, ku pierwotnym, naiwnym wierzeniom, uśmierzającym bóle znoszone na ziemi obietnicą nagrody w niebiosach. Następnie byłem w Rzymie. Dążyłem tam z naiwną nadzieją znalezienia nowej religii, dostosowanej do naszych demokratycznych pojęć,