Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/397

Ta strona została uwierzytelniona.

od dzisiaj. Wszystko się więc złożyło, by nadmiarem negacyi bolejący Piotr, mógł uledz przemożnej sile wzruszenia i krzykiem rozpaczy zwierzyć się przed bratem, którego tak niedawno i niespodziewanie odzyskał.
Wilhelm musiał to zrozumieć i wylew zwierzenia Piotra przypisał wezbranemu jego sercu. Trzymając go wciąż za ręce, posadził przy sobie w pobliżu otwartego okna i rzekł silnie wzruszony:
— Bracie, drogi mój bracie, ja nie chcę, abyś cierpiał! Nie odstąpię cię teraz i zobaczysz, że cię uleczę. Bo znam cię, o wiele lepiej, aniżeli ty sam znać się możesz. Cierpienie twoje i rozpacz pochodzą ztąd, że serce twoje jest w ciągłej rozterce z rozumem, a uleczonym zostaniesz, gdy pomiędzy niemi nastąpi zgoda, która wyniknie, gdy kochać będziesz to, co może być rozumianem przez ciebie.
Wilhelm, bardziej jeszcze przybliżywszy się do brata, zaczął do niego mówić głosem zniżonym i z serdeczną czułością:
— Wiesz, mój drogi, to nasza biedna matka i nasz biedny ojciec, w dalszym ciągu walczą z sobą w tobie. Ty byłeś wtedy dzieckiem, więc nie możesz o tem wiedzieć, lecz ja byłem świadkiem nieszczęśliwego ich pożycia. On cierpiał przez nią, bo ona traktowała go zawsze jak potępieńca, człowieka zatracającego swoją duszę, ona zaś cierpiała przez niego, widząc swe próżne usiłowania, by go nawrócić i skłonić do po-