a przypuszczam, że dla ciebie zacznie się ztąd uleczenie i powrót do życia.
Nie wypuszczając brata ze swych objęć, Wilhelm opowiedział mu o uczynionym przez siebie wynalazku nowej materyi wybuchowej, o sile tak nadzwyczajnej, że skutki jej nie dawały się obliczyć. Dla praktycznego zastosowania tego środka w czasie wojny, obmyślił plan armaty rzucającej bomby na znaczną odległość. Armia rozporządzająca taką machiną, musi być zwycięzką, bo w parę godzin może zniszczyć najpotężniejszą ilość nieprzyjacielskich pułków, a bombardując miasta, prawie że natychmiastowo zburzy je doszczętnie. Znalazłszy formułę swego odkrycia, Wilhelm jeszcze powątpiewał i na nowo obliczał i doświadczał, lecz teraz był już zupełnie upewnionym, że się w niczem nie omylił i wszystko było gotowe, mógł z łatwością fabrykować materyę, czego opis, wraz z planami armat i bomb złożył w miejscu bezpiecznem. Po długim, kilkomiesięcznym namyśle, zdecydował się ofiarować Francyi uczyniony przez siebie wynalazek, by w przyszłej wojnie z Niemcami, mogła liczyć na bezwarunkowe i natychmiastowe zwycięztwo. Postanowił tak, a jednakże nie czuł się być człowiekiem o ciasnym patryotyzmie, przeciwnie nawet, bo niezachwianie wierzył w międzynarodowe braterstwo, utrwalone przez cywilizacyę wyzwoloną z pęt dzisiaj ją krępujących. Lecz Wilhelm wierzył
Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/401
Ta strona została uwierzytelniona.