Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/415

Ta strona została uwierzytelniona.

umysłów, podnieconych strachem bomb i anarchistów. Z innej zaś strony dochodziły wieści, że Vignon ma zamiar skorzystania z okoliczności i poruszy całą swą partyę polityczną, by obalić ministeryum. Zapowiadał się przeto nieunikniony i burzliwy przełom w polityce bieżącej; na szczęście Izba z powodu pół-pościa, zawiesiła swe posiedzenia do piątku, pozostawały więc dwa dni, by przygotować się i rozejrzeć w położeniu.
Ewa była dziś słodsza i apatyczniejsza, niż zwykle, a w pięknych jej oczach zaległ smutek harmonizujący z bladością twarzy. Przypisywała to zmęczeniu, bo od paru dni dość czynny brała udział w przygotowaniach Bazaru dobroczynnego. W rzeczywistości zaś niepokoiła się z powodu Gerarda, który od pięciu dni widocznie unikał z nią rozmowy sam na sam i wymówił się od proponowanej przez nią schadzki. Pewną będąc, że go dziś zobaczy, włożyła na jego intencyę suknię z białej jedwabnej materyi, wiedząc, że ten strój odmładza ją i upiększa. Wszakże pomimo wspaniałej figury, przezroczystej cery i jasnowłosej fryzury, znać po niej było jej lata. Usta miała przywiędłe i roje drobnych zmarszczek na skroniach i dokoła oczu. Kamilla, która miała być jedną ze sprzedających w Bazarze, uparła się, by włożyć, jak zwykle suknię ciemnego koloru, mówiąc, że kiedy stare kobiety ubierają się jak młode, to ona dla zrównoważenia, musi nosić babskie stroje. Lecz uśmiecha-