Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/419

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, zostałem o tem powiadomionym, lecz od miesiąca nigdzie nie spotkałem księdza Fromont...
— A więc wybornie się składa... bo wczoraj napisałam list do księdza Fromont, zapraszając go, by przyszedł zwiedzić nasz Bazar... Rada jestem, że się zdecydowałam na ten list... bo niezawodnie przyjdzie, więc będę miała przyjemność osobistego zakomunikowania mu nowiny, która go ucieszy...
— A ja cieszę się, że go oficyalnie nie zawiadomiłem, bo byłbym panią pozbawił przyjemności, którą rozumiem.. Ksiądz Fromont należy do wyjątkowych ludzi, którym miło pomagać w spełnieniu miłosierdzia... A przytem to niezmiernie uprzejmy ksiądz...
— Ach, tak... święty ksiądz... kochamy go i poważamy w naszem kółku...
Baron zawiadomił głośno żonę, iż nie należy czekać ze śniadaniem na młodego deputowanego Duthila, albowiem przysłał depeszę, wymawiając się od przyjścia z powodu nagłych, a bardzo ważnych interesów. Fonsègne znów się zaniepokoił i znacząco spojrzał na barona. Lecz ten uśmiechnął się i łaskawie uspokoił, mówiąc pół-głosem:
— Nic ważnego. Jest zajęty poleceniem, jakie mu powierzyłem. Ale zjawi się tu niedługo.
A odprowadziwszy Fonsègne’a na stronę dodał:
— Pamiętaj wydrukować notatkę, którą ci oddałem.