Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/422

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy generał wspomniał nazwisko sędziego Amadieu, Ewa rzekła, że nie śmie go zapraszać, wiedząc, jak bardzo jest zajęty sprawą z anarchistami, lecz miała nadzieję, że wymknie się, chociażby na godzinę z trybunału, by przyjść coś kupić w Bazarze. Fonsègne żartował z ognistego koloru sukni Rozamundy, mówiąc jej, że zapewnie w niej płonie ogień podsycany przez wszystkich szatanów. Rozamuada zdawała się być uszczęśliwioną, albowiem to odpowiadało chwilowej jej pasyi zajmowania się satanizmem. Duvillard silił się bawić milczącą zawsze panią Fonsègne, a Hyacynt, oderwanemi zdaniami i w słowach wyszukanych, zadziwiał księżnę, opowiadając o postępie magii, o nadzwyczajnej, a już udającym się próbom, przemiany dziewiczej czystości mężczyzny w anioła, naturalnie, że po oswobodzeniu go od możności ulegania brutalnym popędom męskim. Kamilla była promieniejącą, szczęśliwą i dowcipniejszą, niż kiedykolwiek; od czasu do czasu zatrzymywała na matce pałające, nienawistne spojrzenie, co Ewę przerażało i smuciło, czuła bowiem, że dotychczasowa skryta pomiędzy niemi walka wybuchnie otwarcie i stanie się bezlitosną.
Już deser miał się ku końcowi, gdy matka usłyszała przenikliwy i umyślnie podniesiony głos córki, jakby rzucający jej wyzwanie:
— Ach, podług mnie, to najkomiczniejsze są stare elegantki, które udają młode dziewcząt-