Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/437

Ta strona została uwierzytelniona.

bronisz się od pogodzenia się z rzeczywistością... jesteś bardzo słabą kobietą, moja mamo... i radzę ci zdobądź się na odwagę, i powiedz sobie, że wszystko dla ciebie się skończyło. Gerard lituje się nad tobą i dlatego okazuje ci uczucia, jakich już pozbył się oddawna... wreszcie będąc dobrze wychowanym człowiekiem jest grzecznym... ale możesz mi wierzyć, że biedny Gerard oddawna łamie sobie głowę, co wymyślić, by z tobą stanowczo zerwać stosunek, który mu cięży.
— Kłamiesz! Kłamiesz!
— Po co mi powtarzasz niepotrzebnie to słowo niemające żadnej podstawy! Lepiej, rozpytaj się sama Gerarda, oblicz twoje lata, przypomnij sobie, że jestem twoją córką i zajmij się wydaniem mnie za mąż, za człowieka, którego kocham i przez którego jestem kochaną. Radziłabym ci załatwić to wszystko w sposób przyzwoity i cichy. Staraj się być uprzejmą i dobrą, a jeżeli rzeczywiście kochasz Gerarda, toś powinna przedewszystkiem dbać o jego szczęście. A więc poświęć się dla niego i nie psuj mu życia twoją przestarzałą miłością. Gerard mnie tylko kocha, zatem oddaj mi go, bo on sercem tylko do mnie należy.
— Kłamiesz! Kłamiesz! Kłamiesz, ty bezczelna dziewczyno! Mówisz mi to wszystko, by mnie dręczyć, by mnie zabić!