mać od dania odpowiedzi, a po chwili szepnął, tłomacząc swój giest:
— Nie mówmy o nich. Koło nas przeszedł Raphanel. Nie dowierzam mu od jakiegoś czasu... Gdzie przejdzie, zaraz zjawia się policya.
Raphanel należał do licznych postaci, przedstawionych księżnie de Harn przez Janzena, w chwili, gdy płonęła żądzą zapoznania się ze wszystkimi anarchistami w Paryżu. Raphanel był jednym z najzagorzalszych mówców na zebraniach publicznych i z zaciekłością domagał się, by działać, burząc i mordując. Lecz dziwnym zbiegiem okoliczności, gdy innych aresztowano, on zawsze zemknął na czas, albo odzyskiwał wolność natychmiast... Ponieważ zaczęło się to powtarzać zbyt często, Raphanel wzbudzał nieufność w towarzyszach.
Nizki, tłusty, okrągły, z twarzą zawsze słodko uśmiechniętą, z nosem, jak u dziecka zapadłym w pulchnych policzkach, Raphanel, spostrzegłszy księżnę, przyszedł się z nią przywitać i chociaż nie proszono go, zaraz zajął miejsce przy tym samym stoliku. Może dla zrobienia przyjemności Rozamundzie, zaczął głośno wymyślać na burżuazyę, która jest tak plugawą, że z rozkoszą tarza się we wszystkich chlewach. Księżna była uradowaną i pobudzała go do coraz bardziej krańcowych napaści, chociaż przy sąsiednich stolikach zaczynano się gniewać.
Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/488
Ta strona została uwierzytelniona.