Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/511

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tem lepiej dla pana, bo byłbyś pan stracił miejsce dalszem niedołężnem prowadzeniem sprawy... Cóż, czy sprawca zamachu został aresztowany?
— Nie, panie ministrze, nie jeszcze. Ale umknąć nam nie może, za kilka godzin będzie ujęty.
Opowiedział rzecz całą, jak agent policyi Mondésir, zawiadomiony przez tajnego agenta, że Salvat znajduje się w nocnej kawiarni na Montmartre, wszedł do sali za późno, gdy ptaszek już wyfrunął, lecz przypadkowo odnalazł go o sto kroków od owej karczemnej budy, stojącej na rogu ulicy i bulwarów. Mondésir nie zaaresztował Salvata, tylko poszedł za nim, pragnąc równocześnie wytropić całą szajkę jego wspólników. Lecz doszedłszy do Porte Maillot, Salvat, zapewne odgadując, że go tropią, puścił się cwałem w stronę lasku Bulońskiego i znikł agentom z oczu. Lasek Buloński został natychmiast obstąpiony przez policyę, zatem jest wszelka pewność, że Salvat ztamtąd nie umknął, chociaż od drugiej godziny w nocy kryje się w zaroślach. Postanowiono doczekać się rana, by ruszyć na niego obławą, co zapewne pójdzie łatwo, bo zbrodniarz musi być zmęczony po bezsennej nocy spędzonej pod gołem niebem wśród zimna i deszczu. Zatem lada chwila może nadejść wiadomość, że został pochwycony.
— Wiem, panie ministrze, że to sprawa ważna i sprawa, którą pan minister sam osobiście żywo