zachował wszakże wierne przywiązanie dla Napoleona III, któremu służył na wszystkich polach bitew. W kółku rodzinnem przebaczano mu to przywiązanie do Napoleona, albowiem poza bonapartyzmem, z goryczą odzywał się o Rzeczypospolitej, zarzucając jej upadek armii. Generał Bozonnet był zacnym i dobrym człowiekiem, serdecznie kochającym swą siostrę, panią de Quinsac, i głównie przez wzgląd na nią, bywał w domu państwa Duvillard, chcąc tym sposobem upozorować i do pewnego stopnia wytłomaczyć częstą obecność Gerarda w salonie baronowej.
Drzwi gabinetu otworzyły się i wrócił do gości baron wraz z Duthilem, obadwaj śmieli się głośno, do przesady głośno, chcąc zapewne objawić w ten sposób najzupełniejszą swobodę umysłu. Wszyscy przeszli do stołowego pokoju, gdzie na kominku płonął wielki ogień, o wysokich, wesołych płomieniach, rzucających słoneczne blaski na politurowane, jasne, angielskie meble, na kryształy i srebra rozstawione po stołach i filigranowych etażerkach. Pokój zdawał się tchnąć wiosną. Dominował w nim kolor blado-zielonego mchu a na środku stał wielki stół, nakryty z przepychem, zasłany białym obrusem, naszywanym wenecką koronką i ubrany mnóstwem wielkich, herbacianych róż, będących rzadkością w tej porze roku. Snopy tychże samych róż, cudnie kwitnących, napełniały powietrze przedziwnym zapachem.
Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/72
Ta strona została uwierzytelniona.