— A więc wznowienie sztuki jeszcze raz odłożono?...
— Tak, odpowiedział Gerard. Dowiedziałem się dziś rano że „Polieukt“ wystawiony zostanie dopiero za parę miesięcy... może w kwietniu.
Kamilla dotąd milczała, zajęta wyłącznie Gerardem, teraz zaś spojrzała świecącemi oczyma na ojca a potem na matkę. Wszak wspomniano o sztuce, w której Sylwia pragnęła debiutować. Lecz tak baron, jak baronowa zachowali spokojny wyraz twarzy, oddawna bowiem wszystko wzajemnie o sobie wiedzieli. W tej chwili Ewa zajęta była myślą o przyobiecanej schadzce i czuła się szczęśliwą. Naprzód rozkoszowała się pieszczotami dzisiejszego popołudnia w tem parterowem mieszkanku, przy odległej ulicy i, pogrążona w swych myślach, uśmiechała się bezwiednie do biesiadników, zebranych przy stole. Baron zaś przygotowywał w głowie plan napaści, jaką zamierzał uczynić w mmisteryum sztuk pięknych, dla natychmiastowego uzyskania zaangażowania Sylwii. Rzekł więc spokojnie:
— Przy każdem wznowieniu sztuki Komedya francuzka doznaje kłopotu i często musi się cofać z powziętym zamiarem... Nie mają dostatecznej liczby odpowiednich aktorek.
— Wczoraj w teatrze Wodewilu — mówiła teraz baronowa — podziwiałam suknię Delfiny Vignot. Ta kobieta ubiera się i czesze w sposób niezrównany!
Strona:PL Zola - Paryż. T. 1.djvu/75
Ta strona została uwierzytelniona.