Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

liśmy z taką radością serc naszych, błagam cię przychodź tutaj codziennie i bądź świadkiem naszych zajęć, bądź towarzyszem naszego życia... Przekonasz się, że przy pracy, którą się miłuje, wśród ludzi blizkich sercu, nie można być nieszczęśliwym. Trzeba obrać właściwą dla siebie pracę, otworzyć serce przywiązaniu, a wtedy życie posiada cel, nabiera uroku i staje się przystępną dla każdego szczęśliwością.
— Po co mam tego pragnąć?... Niewarto!... Wreszcie dla mnie nie może być żadnego celu, a pracować i kochać już nie potrafię!
— Bracie, ja tobie znajdę zadanie do spełnienia, a gdy miłość swem tchnieniem ożywi ci serce, nauczysz się kochać. Lecz teraz jednego tylko wymamagam od ciebie: chcę, byś mi przyrzekł często nas odwiedzać...
Widząc że Piotr ociąga się z daniem przyrzeczenia, że się uparł w swem postanowieniu zrzeczenia się życia i śpiesznego powrotu do obezwładniających go samotnych rozpaczy, dodał:
— Nie myśl, że chcę cię łudzić, przedstawiając ci same pomyślne strony życia... ach, wiem dobrze, iż świat nie jest tylko rozkoszą! Prawda i sprawiedliwość rzadko się dziś spotykają z rzeczywistością... a sprawy ludzkie jeszcze kuleją... Chociażby sprawa Salvata... ileż przedstawia cierpienia, budząc w sercu gniew i bunt przeciwko wadliwości naszego ustroju społecznego... Tak, Salvat zawinił, niezaprzeczenie zawinił, lecz ileż