Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Któregoś wieczoru, po całym dniu pracy, Piotr, kończąc swe czynności przy warsztacie Tomasza, zaplątał nogę w swe długie księże ubranie i o mało co nie padł, przenosząc jakiś ciężar.
Marya, będąc tego świadkiem, krzyknęła zaniepokojona, a po chwili rzekła do niego:
— Dla czego nosisz to ubranie?
Powiedziała to bez żadnej skrytej intencyi, jedynie dla tego, że uważała sutanę za ubranie niewygodne, zadługie i zaciężkie.
Lecz słowa Maryi głęboko utkwiły w umyśle Piotra i odtąd bezprzestannie o nich myślał. W pierwszej chwili zadziwiły go tylko, lecz gdy powrócił na noc do swego dworku w Neuilly, słowa te proste, jasne, wciąż stały mu w pamięci, krępowały go, bolały i gorączkowo je powtarzał: „Dla czego nosisz to ubranie?“ Uznawał, że powinien był oddawna zdjąć z siebie tę suknię, będącą dla niego ciężarem i bólem. Dla czegóż dotąd tego nie uczynił? Podczas nocy nie mógł zasnąć, wciąż rozważając przyczyny, wywołując wszystkie już przebyte męczarnie, za-