Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

codzienne dzienniki były przepełnione szczegółami, odnoszącemi się tak do osoby sędziego, jak i do rozmów z nim, oraz notatek i komentarzy w całej sprawie. Dzięki szczerości zeznań Salvata, sędzia odtworzył całą historyę zamachu, pozostawał wszakże w wątpliwości, co do natury materyi wybuchowej i fabrykacyi bomby. Salvat utrzymywał, że nabił bombę dynamitem, pochodzącym z nabojów ukradzionych niegdyś przez anarchistów, lecz zapewne kłamał, bo eksperci stwierdzili, że wybuch dynamitu byłby dał odmienny rezultat. Zatem ta część sprawy pozostawała zagadkową, przyczyniając się do przedłużenia śledztwa, a zarazem dając pole dziennikom do opowiadania publiczności szalonych bredni, których sensacyjne tytuły przywabiały czytelników, podnosząc ilość sprzedawanych numerów.
Powódź tych fałszywych informacyj drażniła Wilhelma, a jednakże pomimo swej pogardy dla Sagniera, nie mógł się powstrzymać od kupowania „Głosu ludu“, który odznaczał się w szerzeniu najwstrętniejszych plotek. Lecz wszystkie inne dzienniki podążyły tą samą drogą, a nawet „Glob“, taki zawsze powściągliwy, ogłaszał wiadomości niczem nieuzasadnione. Styl używany przez współpracowników „Globu“ był mniej jaskrawym, lecz dowodzenia na przypuszczeniach oparte, były równie oburzająco niesprawiedliwe, jak w dzienniku Sagniera. Zdawało się, że prasa postawiła sobie jako zadanie czernienie Salvata, by w je-