Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

go w kłamstwie. Nagle zapadła w nim decyzya, iż kłamać dłużej nie będzie, nawet w miłosiernym celu dostarczenia pociechy innym, przez utwierdzanie w nich wiary w bozką sprawiedliwość. Zadrżał na myśl porzucenia nazawsze sutany. A jednak zedrze ją z siebie, zedrze, chociażby z pasami własnego ciała! Lecz rozpacz ubezwładniła go, gdy pomyślał, iż nawet po wyrzeczeniu się sutany pozostaną na nim jej wyraźne ślady i nigdy nie będzie mu danem być człowiekiem podobnym do wszystkich innych ludzi.
Przypuszczenie to z siłą prawdy wpiło mu się w serce z dokuczliwością katuszy. Czy życie nie odtrąci go jako zbiega i odstępcę? Wszak sam wyrzekł się życia na zawsze! Przysięga ta, którą niegdyś złożył, paliła mu ciało, jak gorącem żelazem. Pocóż miał się starać o wygląd mężczyzny, nosić wązkie odzienie, kiedy nie ma do tego prawa, bo na zawsze pozostanie bierną tylko istotą! Przysięgą czystości związany, żył dotąd wierny temu zrzeczeniu się i nawet myśli swe trzymał na wodzy! Jest więc tylko bierną istotą i bierną istotą nazawsze pozostanie! Wzruszony aż do przerażenia, lękał się przez chwilę, że zmysły utraci z nadmiaru bólu. Lecz od powziętej decyzyi nie cofnął się mówiąc sobie, że zdejmie nazawsze sutanę, bo uczciwość nakazuje mu to uczynić.
Nazajutrz Piotr przyszedł do pracowni Wilhelma w długich spodniach i ciemnej marynarce