Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/188

Ta strona została uwierzytelniona.

ścią, lecz miał czas na patrzenie i zastanowienie się, zatem czyż nie doszedł do przekonania, że nawet milionami rozporządzając, nie zdołałby nędzy usunąć? Jałmużna przedłuża tylko konanie, jest tylko chwilową ulgą, zapewniającą dziś, a niezapewniającą jutra.
Ksiądz Rose słuchał przygnębiony, czasami potrząsał głową na znak przeczenia, wreszcie szepnął:
— Chociażby chwilową miała być ulga, nie trzeba jej zaniedbywać... Trzeba wspomagać, ile sił starczy, dawać bezustannie wszystko! Ach, moje dziecko, czyż znasz inną, prócz tej radość dla serca? Słuchaj, jeżeli dogmaty cię rażą to pozostań tylko przy ewangelii, miłość bliźnich, miłosierdzie, starczy dla twojego zbawienia!
Piotr zawrzał cały i zapominając, że ma przed sobą człowieka o wielkiem i tkliwem sercu, lecz o umyśle niezdolnym go zrozumieć zawołał z siłą przekonania:
— Wszystko to już wypróbowane, zużyte, nic niewarte, bo nie w niebie, lecz na ziemi trzeba się doszukać zbawienia i wymiaru sprawiedliwości. Trzeźwieć już poczynające umysły ludzi odwracają się od mrzonek, którem ich otumaniono, i domagają się sprawiedliwości a nie miłosierdzia. Ewangelia przetrwała blizko dwa tysiące lat, lecz nie dokazała niczego. Męczeństwo miało ludzi okupić, lecz okazało się, że to była tylko obietnica, a cierpienie, nędza, nie-