Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.

jej ślicznie jest w tem ubraniu. Rzekł to bez intencyi komplimentu, wprost tylko dla stwierdzenia faktu.
— O tem niewarto mówić, — zawołała. — Nie jestem piękną, lecz tylko zdrową, i lubię hajdawery, bo są wygodniejsze od długiej spódnicy. Lecz dziwi mnie, dlaczego tak mało jest kobiet korzystających z tej jedynej okazyi noszenia wygodnego ubrania. Wyrzekłabym się jeździć bicyklem, gdybym musiała nakładać spódnicę i mieć nogi związane, pozbawione możności swobodnych ruchów. Wreszcie, czyż krótka spódnica jak dla małej dziewczynki może być ładnem ubraniem dla dorosłej kobiety? Podług mnie cyklistki w spódnicach są niezgrabne, a nawet śmieszne. A jeżeli mamy brać pod uwagę wstydliwość, to zdaje mi się, że łatwiej jest pokazać łydki w pończochach, aniżeli gołe ramiona w balowej sukni.
Roześmiała się i znów zażartowała:
— Lecz czyż się myśli o tem wszystkiem, pędząc na bicyklu! Jest się swobodną jak ptak i z rozkoszą używa się ruchu na świeżem powietrzu... Ale, żeby przyjemność była zupełną, trzeba mieć hajdawery a nie spódnicę, spódnica jest niedorzecznem ubraniem do jazdy na bicyklu!
Wtem, Marya, spojrzawszy na Piotra przypomniała sobie dawną jego postać, gdy poraz pierwszy otworzyła mu drzwi dworku Wilhelma. Wygląd Piotra przemienił się prawie do niepozna-