Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

już wtedy Maryę, tylko nieuświadomiony był o ogarniającej go miłości, która dziś dopiero ujawniła się przed nim samym. Obok Maryi spędzone godziny wsród pól i lasu, przekształciły go ostatecznie. Marya rozbudziła w jego piersi miłość dla całej natury, dla jej płodności, dla słońca, nieba i ziemi. Stworzony był dla tej miłości i dlatego nie mógł złapać tchu, żyjąc zamkniętym z katolicyzmem, z tą religią śmierci! Dla tego wrzał w nim bunt, który wypowiedział przed starym swym przyjacielem, zakrwawiając mu serce twierdzeniem, że ewangelia jest prawdą przebrzmiałą i już bez znaczenie, a świat wyczekuje nowego kodeksu, prawa do szczęścia na ziemi, sprawiedliwości społecznej, miłości życia i błogosławionej płodności.
— A Wilhelm? Stanął teraz przed Piotrem obraz Wilhelma, tego brata, który go ukochał i wprowadził do swego domu pełnego szczęścia, spokoju i pracy, by go uzdrowić, rozniecając w nim miłość dla życia. Przez niego poznał Maryę. Wtem znów przypomniał sobie jej słowa o blizkim jej ślubie z Wilhelmem. Za sześć tygodni Marya będzie żoną jego brata... Myśl ta, jak ostrze noża zagłębiła się teraz w serce Piotra. Nie wahając się ani chwili, powiedział sobie, ze umrze, jeżeli przenieść tego nie zdoła, lecz nikt wiedzieć nie będzie o jego miłości, postara się przezwyciężyć namiętność, a gdyby słabł, ucie-