Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/223

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Piotr, wróciwszy nazajutrz na Montmartre, tyle tam przecierpiał, iż przez dwa dni następne zamknął się w swoim samotnym dworku w Neuilly. Zdecydował się to uczynić, bo przynajmniej miał tę ulgę, iż nie potrzebował udawać swobody umysłu, mógł cierpieć, nie zwracając niczyjej uwagi.
Na trzeci dzień z rana jeszcze był w łóżku i nie miał odwagi wstać, spędziwszy całą noc bezsennie, gdy niespodziewanie wszedł do jego pokoju Wilhelm, mówiąc zaraz na wstępie:
— Przychodzę, ponieważ niema innego sposobu widzenia się z tobą. Opuściłeś nas, lecz w tej chwili nie pytam o przyczynę, przyszedłem po ciebie, bo chcę, abyś ze mną poszedł do trybunału, dziś rozpoczyna się sprawa Salvata, może dziś zapadnie na niego wyrok... Z trudem zdobyłem dwa miejsca w sali. Wstawaj, śpiochu, zjemy razem śniadanie na mieście i postaramy się wejść wcześnie do sali sądowej.