Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/231

Ta strona została uwierzytelniona.

wyglądało, jakby chciał wywrzeć nacisk na sędziów i pomścić się za krzywdę doznaną...
Po chwili zapytał księżnę:
— Czy pani się gniewa na Hyacynta?... Bo zapewne tylko temu zawdzięczam łaskę, iż zostałem obrany na przewodnika w dzisiejszej wyprawie?...
Lekko wzruszywszy ramionami, rzekła z odcieniem prawdy, że jest już znudzona poezyą i poetami. Zaczynała ją obecnie zajmować tylko polityka. Od ośmiu dni bawiła się wybornie, zajmując się badaniem intryg politycznych i przyczyn przedłużających kryzys ministeryalny. Wiedziała o wszystkiem szczegółowo, dzięki swojemu mistrzowi, który ją o tem wszystkiem pouczał.
Mistrzem tym był obecny, miody deputowany Duthil.
— Oni wszyscy są narwani w rodzinie Duvillarda — mówiła dalej księżna. — A czy wiesz, mój drogi, ostatnią o nich nowinę?... Gerard żeni się z Kamillą! Baronowa ustąpiła go córce, poświęciła się, chociaż przyszło jej to z trudnością, a wiem z wiarogodnego źródła, że pani de Quinsac nie stawia już teraz oporu, zezwoliła na małżeństwo syna. Zatem niedługo będziemy mieli nowe, ciekawe widowisko, już nie w pałacu sprawiedliwości, ale w kościele!
— Duthil uśmiechnął się, na znak, że zna wybornie wszystkie o tem szczegóły i rzekł:
— Wiem, wiem... Slub odbędzie się w kościele św. Magdaleny, uroczystość będzie wspaniała