cały Paryż tylko tem będzie zajęty!... Lecz musiało się to skończyć małżeństwem! Jest to najprostsze załatwienie mnóstwa spraw pobocznych. Baronowa ma anielskie serce, więc pewien byłem, że się poświęci dla szczęścia córki, a także i Gerarda... A nawet dla osób stojących z boku, dla świata, małżeństwo to wiele tłomaczy i wszystko doprowadza do należnego porządku.
— A baron?... — spytała Rozamunda. — Cóż on na to mówi?
— Baron jest uszczęśliwiony! Wszystko poszło pomyślnie, bo w skład nowego ministeryum wszedł Dauvergne, zrobiono go ministrem oświaty, zapewne musiała pani czytać o tem w dzisiejszych dziennikach?... Otóż baron ma tym sposobem zupełną pewność, że Sylwia należeć będzie do trupy teatru Komedyi-francuzkiej. Dauvergae tylko temu zawdzięcza, że został ministrem.
Duthil mówił dalej w żartobliwym tonie, lecz Rozamunda, spostrzegłszy Massota, sprzeczającego się z woźnym, który niechciał go puścić poza ogrodzenie, zaczęła dawać mu znaki, że przy niej znajdzie się miejsce dla niego.
— Dziękuję, dziękuję — rzekł Massot, siadając obok księżnej. — Ławki dla dziennikarzy są przepełnione... A muszę dziś napisać kronikę o tem, co tutaj usłyszę i zobaczę... Jesteś pani najuprzejmiejszą z kobiet, żeś raczyła zrobić miejsce obok siebie dla najwierniejszego z twoich wielbicieli.
Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/232
Ta strona została uwierzytelniona.