Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/236

Ta strona została uwierzytelniona.

mi są ministrowie, którzy w razie potrzeby potrafią wolę swą narzucić i z godnością przeprowadzić.
Wtem wesoły śmiech Rozamundy przerwał ich rozmowę.
— Panowie, powiedzcie mi, czy to nie Sylwia usiadła tam, obok Fonsègne’a?...
— Tak, to nasza Sylwia! — odpowiedział Duthil.
— Dziś rozpoczyna się era ministeryum Sylwii — szepnął wzgardliwie Massot. — Będzie można wesoło zabawić się u naszych ministrów, jeżeli wszystkie protegowane przez nich aktoreczki, będą do tej podobne...
Wilhelm i Piotr, siedząc tuż za rozmawiającymi, słyszeli wszystko, pomimo swej woli, a te światowe ploteczki, zmięszane z polityką, wywierały przygnębiające wrażenie, zwłaszcza na Wilhelma, który nie był otrzaskany z tą niesmaczną i lekkomyślną niedyskrecyą. Więc Salvat jest skazany na śmierć pierwej, aniżeli ukazał się przed sądem! Głowa Salvata spadnie pod gilotyną, jako dowód tryumfu i objęcia władzy przez bandę zarozumialców i chciwców, pozujących na zbawców publicznego bezpieczeństwa! Jakże wstrętną kloaką jest wszystko, o czem ci ludzie mówili! Poza ich słowami, jakie cuchnące ukazują się kałuże, przekupstwo, zgnilizna stosunków rodzinnych, polityka, będąca już tylko zdradliwą walką osobistości, a władza celem bez-