Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/246

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak, Sagnier wyzyskał sprawę Salvata w swoim dzienniku, lecz któż nie wyzyskał tego nieszczęśliwego?! Politycy, finansiści, wogóle ludzie obławiający się w mętnych wodach intryg wszelkiego rodzaju...
Duthil przerwał mu:
— Zdaje mi się, że i pan na tem skorzystałeś i zręcznie zużytkowałeś tę całą awanturę. Interview z Celinką musiał panu napędzić sporo pieniędzy do dziennikarskich kieszeni.
Rzeczywiście Massot wpadł na szczęśliwy pomysł odszukania Celinki i pani Teodory, i wizytę jaką im złożył opisał bardzo szczegółowo w „Globie“. Artykuł tchnął szczerością współczucia, jakie udzieliło się czytelnikom. Rozchwytywano i przedrukowywano opisaną wizytę, pełną szczegółów wzruszających o biednych tych dwóch istotach. Odpowiedzi Celinki wzruszały do łez tkliwe czytelniczki, wiele z nich zapragnęło poznać dziewczynkę i z własnych jej ust usłyszeć o jej przywiązaniu do ojca. Wykwintne powozy ze strojnemi paniami podążyły więc przed mieszkanie dwóch nędzarek, zostawiając im hojne datki. Modą się stało protegowanie Celinki, panie rozczulały się nad nią, chociaż wiele z nich uważało za koniecznie potrzebne, by głowa jej ojca spadła pod nożem gilotyny.
— Ja się nie skarżę na korzyść, jaką osiągnąłem — odparł dziennikarz. — Każdy się zadawalnia, jak może i czem może...