stojącego u władzy, co uważać należy za dobrodziejstwo dla kraju, albowiem jest on pokrzepieniem i uspokojeniem dobrych a pogromcą nieprzyjaciół publicznego porządku. Rozpoczynając raz jeszcze od początku historyę życia Salvata, prokurator generalny przedstawił ją jako pasmo zbrodni. Z zawziętością twierdził, że Salvat był zbrodniarzem od urodzenia, potworem, który musiał dojść do popełnienia najnikczemniejszego zamachu. Zgromiwszy anarchizm, ukazał anarchistów, jako bandę opryszków i złodziei. Wszak dopiero co schwytana ich banda, która złupiła i zniszczyła pałac księżnej de Harn, powołuje się na anarchizm i mieni się być apostołami tej doktryny. Obecnie rabują oni domy prywatne, gdyż liczebnie jeszcze się nie wzmogli, lecz zaprawiając się w zbrodniach, wyczekują sposobności, by silną ławą rzucić się na szerzenie pożogi i mordów masowych wśród spokojnych obywateli.
Blizko przez dwie godziny pan prokurator generalny szerzył postrach w głowach zebranej publiczności a rozmijając się z prawdą i logiką, silił się jedynie na kreślenie przerażających obrazów, w celu steroryzowania umysłów słuchaczy. Powoływał się na dzienniki, które w obywatelskiem poczuciu solidarności przestrzegają publiczność o grożącem niebezpieczeństwie i organizacyi nieprzyjaciół porządku. Dla ostatecznego wzruszenia serc obecnych, patetycznym giestem wskazał na szklany słój, w którym spoczywała
Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/253
Ta strona została uwierzytelniona.