Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.

Ile w nim dotąd trwa niedorzeczności, poniżenia, bezprawia! Wilhelm, przejęty potwornością okoliczności, towarzyszących przebiegowi sprawy Salvata, powątpiewał o dojrzałości Paryża do roli, jaką mu wyznaczał wobec świata. Czyż ten Paryż, poddający się jarzmu ludzi nim rządzących, jest w stanie zbawiać innych?... Szarpany goryczą zwątpienia, Wilhelm, dla odpędzenia dokuczliwie prześladujących go myśli, znów odczytywał i sprawdzał formuły, a pokrzepiony przekonywającą ich pewnością, wmawiał w siebie, że nie powinien zwlekać ze złożeniem Francyi tak cennego daru. Wszak oddawna postanowił to uczynić, oznaczył sobie nawet dzień, dzień swojego małżeństwa z Maryą, zatem pocóż ma się cofać i bieg życia swojego odmieniać?...
Małżeństwo z Maryą. Ach, myśl o tem małżeństwie niepokoiła go coraz natarczywiej, zakłócając mu dotychczasowy spokój, boląc go teraz dotkliwiej, aniżeli wszystkie zwątpienia w pożyteczność uczynionego wynalazku. Napróżno szukał ucieczki przed wewnętrznym swym niepokojem. Sam przed sobą nie śmiał się z tego spowiadać, a jednak ból wgryzał mu się w serce, przypominając się coraz gwałtowniej i coraz częściej odwodząc go od naukowych obliczeń i dociekań. Z siłą powtarzał sobie, że ożeniwszy się z Maryą, wraz z nią złoży Francyi wynalazek i powierzy go w ręce ministra wojny. Marya więc będzie wspólniczką jego sławy! Ma-