Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/269

Ta strona została uwierzytelniona.

mi, strach był silniejszym nad wolę twoją i o mało co z twego powodu ten dom nie wyleciał w powietrze. A zastanów się co dalej było... wszak dnie całe pędzisz w bezczynności, rozglądasz się nad dziełem, którego już dokonałeś, a myśl twoja błądzi poza obrębem tego na co patrzysz, dajesz się pochłonąć wątpliwościom, tracisz energię i nie wiesz już dokąd dążysz... Wierzaj mi, Wilhelmie, że czas, byś się zatrzymał na tej pochyłości, przezwycięż samego siebie, zrozumiej, że lepiej, by Piotr ożenił się z Maryą, lepiej tak będzie dla nich a także dla ciebie.
— Dla mnie?... Ach, nie, nie!... Cóż się wtedy ze mną stanie?...
— Ty, mój synu, uspokoisz się, zastanowisz. Pamiętaj, że ważną masz rolę do odegrania... jesteś w wigilię dnia, w którym wyjawisz swój wynalazek. Lękam się, że niedość jasno sądzisz obecnie o doniosłości faktów, jakie mogą ztąd nastąpić. Wiedz, Wilhelmie, że ja odczuwam w tobie siłę zdolną do nowych i niemniej doniosłych odkryć naukowych... Człowiek twojej wartości powinien przezwyciężać swoje osobiste troski, by przedewszystkiem i zawsze pozostać człowiekiem idei.
Głos jej teraz złagodniał i z macierzyńskim uśmiechem rzekła, odchodząc:
— Zmusiłeś mnie do niepotrzebnego gadania, bo jestem o ciebie spokojną, nie zawiedziesz opinii, jaką mam o tobie, i postąpisz tak, jak po-