Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/290

Ta strona została uwierzytelniona.

niedoli, zwątpienie, męczeństwo księdza niewierzącego w swą misyę, otchłań nicości, ku której staczałeś się, nie widząc już dla siebie ratunku! Postanowiłem wyleczyć ciebie. Zachęciłem cię do pracy, do wiary w życie, bo tylko to mogło ci przywrócić spokój i zdrowie... Dlatego to przyprowadziłem cię następnie tutaj, pomiędzy nas wszystkich. Broniłeś się i nie chciałeś z nami pozostać, a ja zmusiłem cię do powrotu. Ach, mój bracie, jakże wielką radością zabiło mi serce, gdym spostrzegł, że zaczynasz gustować w naszym trybie życia! Szczęściem dla mnie był twój widok przy pracy! Uwierzyłem, że powrócisz do zupełnego zdrowia, a krwi byłbym z swego serca utoczył dla twego odrodzenia... Otóż obecnie jestem już o ciebie zupełnie spokojny... Oddaję ci wszystko co mam najdroższego... zbawienie twoje jest zapewnionem... daję ci Maryę, bo ona jest koniecznem tego dopełnieniem...
Piotr znów chciał protestować, lecz Wilhelm mu nie dozwolił, mówiąc dalej:
— Nie zaprzeczaj. Marya dopełni kuracyi, jają rozpocząłeś pod moim kierunkiem... gdyby nie ona, wszystkie moje usiłowania ocalenia ciebie byłyby daremne. Poznałem już twoje usposobienie: gdyby nie Marya, wpadłbyś nanowo w nędzę twych zwątpień i życie twoje byłoby już wtedy rzeczywiście zmarnowane. Marya jest koniecznym warunkiem twojego szczęścia. Więc dlaczego odrzucasz moje zrzeczenie się jej na