Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/303

Ta strona została uwierzytelniona.
I.

Wilhelm chciał być obecnym przy egzekucyi Salvata, a Piotr, nie mogąc go od tego odwieść, postanowił mu towarzyszyć. Pozostał więc dziś w pracowni brata, oczekując z nim razem godziny wyjścia. Z czasów, gdy wraz z księdzem Rose zajmował się dobroczynnością w dzielnicy Charonne, zapamiętał, że z domu, w którym mieszkał deputowany Mège, można było widzieć plac wyznaczony do stawiania gilotyny. Ofiarował się więc bratu za przewodnika. Egzekucya miała się odbyć, zgodnie z przepisami prawa zaraz po wschodzie słońca, zatem obecnie, jako w pierwszych dniach maja, przypadała na godzinę wpół do piątej rano. Bracia nie pokładli się, drzemiąc, siedzieli w pracowni, od czasu do czasu wymieniając z sobą kilka słów, a gdy wybiła godzina druga, wysunęli się cicho z uśpionego domu.
Noc była cudownie piękna, cicha i jasna. Na rozległem, czystem niebie księżycowa pełnia świeciła jak srebrna lampa nad uśpionym Paryżem, niewyraźnym w swym ogromie, spokojnie zasłanym przejrzystym zmrokiem sennego oświetlenia.