Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/337

Ta strona została uwierzytelniona.

wa, zdawał się być przybity straszliwą sceną, jakiej był świadkiem. Nie odpowiadał na troskliwe pytania brata, który teraz zwrócił mu uwagę na szczelnie zamknięte okiennice mieszkania Mège’a, podczas, gdy inne okna domu wszystkie były otwarte. Deputowany socyalista protestował w ten sposób przeciwko karze śmierci, chociaż nienawidził anarchistów, i podczas, gdy tłum ludzi zbiegł się na plac z całego Paryża, w celu zobaczenia krwawego widowiska, Mège zamknął się w ubogiem swojem mieszkaniu i odwrócony twarzą do ściany, zapewne marzył lub śnił o nowym sposobie zmuszenia społeczeństwa do uznania doskonałości kolektywizmu, tej jedynej doktryny, mogącej uszczęśliwić ludzkość. W życiu prywatnem był on srodze dotknięty niedawną śmiercią jednego ze swych dzieci, a sam, chociaż ciężko kaszlał i wiedział o nieuleczalności swej choroby, pragnął żyć. Już przygotował argumenta nowej interpelacyi w izbie i pewnym był, że nią obali ministeryum Monferranda, a wtedy na niego przyjdzie kolej objęcia władzy, która się zamanifestuje zniesieniem prawa kary śmierci, zadekretowaniem sprawiedliwości i szczęścia ogólnego.
— Czy widzisz, Wilhelmie — szepnął Piotr z naleganiem — Mège nie roztworzył okien u siebie... to zacny i dobry człowiek, chociaż nasi przyjaciele, Bache i Morin, tak niechętnie odzywają się o nim.