Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/341

Ta strona została uwierzytelniona.

w słońcu, jaśniała złotemi blaskami, pyszniła się zwycięzko w łunie nieśmiertelnej chwały.
Wilhelm, wciąż milcząc, zatrzymał się i zawsze pod wrażeniem ostatniego spojrzenia Salvata, nagle coś zdecydował w głębi zrospaczonego swojego serca. Długo stał wpatrzony płomiennym wzrokiem w jaśniejący gmach bazyliki, aż wydał na nią wyrok zagłady.