Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/343

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeżeli jeszcze która przyjdzie... tem gorzej dla niej... będzie musiała stać... już niema ani jednego stołka...
— Jak się nazywają te trzy ostatnio przybyłe? — zapytał dziennikarz.
— Księżna de Boisemont z dwiema córkami.
— To mi zbiór gości, aż miło!... Kwiat arystokracyi francuzkiej, świata finansowego i politycznego! Ogólne przymierze!
I rzeczywiście, wszystkie światy się tu zebrały, nieco zakłopotane spotkaniem. Rodzina Duvillard przywiodła dzierżycieli złota i ludzi stojących u władzy, a pani de Quinsac i Gerard mieli za sobą całą arystokracyę rodową. Wybór świadków łączył tę zadziwiającą mięszaninę: świadkami Gerarda byli generał de Bozonnet, jego wuj, oraz markiz de Morigny, a świadkami Kamilli, bogaty bankier Louvard, jej kuzyn i Monferrand, minister finansów, prezes gabinetu ministrów. Cały Paryż wiedział, że Monferrand był skompromitowany w sprawie afrykańskich kolei żelaznych, lecz może właśnie dlatego tryumfujący dziś minister finansów chętnie zgodził się być świadkiem córki barona Duvillard, aby publicznie przyjaźń swoją z nim zaznaczyć i zaimponować wszystkim strawnością swego sumienia. Jakby ku tem większemu zaostrzeniu ciekawości paryżan, ślub miał dawać monsignor Martha, biskup Persepolis’u, agent polityczny papieża we Fran-